6 września (sobota)
*Angelika* 9:30
Leniwie rozwarłam swe powieki, chwilę popatrzałam na mój czysty, inaczej pokój, po czym z powrotem chciałam pogrążyć się w śnie. Niestety do pokoju musiała wejść mama i powiedzieć, że mam gościa, zaspana odpowiedziałam, że za jakieś 15minut zejdę. Jak tylko mama wyszła, zamknęłam oczy, próbując zasnąć, oczywiście mama krzyknęła, że mam nie spać, trzeba powiedzieć, iż moja rodzicielka zawsze miała dobry słuch. Wstałam i poczłapałam do pomieszczenia zwanego łazienka. Spojrzałam w lustro i się wystraszyłam, wyglądałam gorzej niż zombie, nieuczesana, podkrążone oczy, tej nocy nie za dobrze spałam. Szybko się ogarnęłam i ubrałam, a następnie zeszłam na dół, gdzie o dziwo siedział Ross. "Czego on może chcieć"- myślałam, blondyn wstał i podszedł do mnie.
-Hej, przyszedłem z pytaniem, a raczej prośbą.
"Odpowiedź sama przyszła"- znowu pomyślałam.
-Jaką?- spytałam bez entuzjazmu, nadal zaspana.
-Wiem, że głupie pytanie, ale chciałem zapytać czy znasz dobrze Jessicę?
-Nie- odparłam krótko, no bo tak w sumie to nic o niej nie wiedziałam- spytaj Alice, ona na pewno dużo wie o Jessi.
Ross nie został dłużej, tylko pożegnał się i poszedł sobie, a ja poszłam do kuchni zobaczyć czy coś na śniadanie jest. Mama właśnie robiła naleśniki, ja bez namysłu postanowiłam jej pomóc. Po kilku minutkach obie zajadałyśmy się naszym przysmakiem, ja do naleśników, wzięłam ciepłą herbatkę, a moja matka, kawy. Pierwszy posiłek dnia zjadłyśmy w miłej atmosferze, do czasu, gdy mamie zadzwonił telefon, chwilkę z kimś rozmawiała, a potem oznajmiła, że musi jechać do pracy. Szybko się przygotowała i wyszła z domu, a ja znowu zostałam sama w domu, postanowiłam wziąć się za sprzątanie pokoju, w końcu i tak już czułam się całkiem dobrze. Zaczęłam od śmietnika na biurku, dosłownie wszystko na nim było, od książek, aż do budyniu, wszystko uporządkowałam i wzięłam się za ciuchy walające się po podłodze, gdy otwarłam szafę, przeżyłam szok i w końcu nie miałam pojęcia czy to szafa, czy jakiś hasiok. Postanowiłam, że posprzątam też szafę, znalazłam tam nawet stare ubrania mamy. Gdy skończyłam, usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać, jak w tak krótkim czasie można zrobić taki bajzel, ale jak widać, dla mnie wszystko jest możliwe. Zaczęłam też rozmyślać, gdzie podziałam komórkę, znalazł się pod łóżkiem, włączyłam go i miałam 1 sms'a i 5 nieodebranych wiadomości i to wszystko od Rocky'ego. Sms brzmiał tak: "Widziałem twoją mamę, jak gdzieś jechała, jesteś sama w domu?", szybko mu odpisałam i zeszłam na dół, gdzie usiadłam przed telewizorem, jednak go nie włączyłam, wgapiałam się w czarny ekran i tak było dopóki, ktoś nie zadzwonił do drzwi. Przez okno zobaczyłam kto to i okazało się, że to Rocky, poszłam mu otworzyć, po czym wpuściłam go do środka. Brunet przywitał mnie buziakiem w policzek i wszedł do salonu, ja jak gęś poszłam za nim i usiadłam koło niego na kanapie, przez dłuższy czas siedzieliśmy w ciszy. W końcu znudziła mi się ta cisza i poszłam do kuchni, po co, nie wiem. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu i myślałam, co mogę porobić. Zdecydowałam się, żeby usiąść przy stole, przy którym zwykle jem. Do pokoju wszedł Rocky, z pytaniem czy może przyjść jego rodzeństwo i Ratliff, oczywiście się zgodziłam, ale na wszelki wypadek wysłałam matuli wiadomość o gościach. Poszłam na górę, żeby poczesać włosy, po miałam je w różne strony, po chwili rozległo się pukanie do drzwi, ruszyłam w kierunku schodów, prowadzących na dolną część domu. Do mieszkania, jeśli tak można nazwać wielki dom, wpadło roześmiane towarzystwo, tak z rozmów to najbardziej Ross'a i Rocky'ego znałam, bo z resztą raz czy dwa razy zamieniłam słowa. No więc, powiedziałam im, żeby się rozgościli, a ja poszłam do kuchni, żeby przyszykować coś do jedzenia i picia, do mnie dołączyła wysoka blondyna Rydel, siostra osiemnastolatka, dziewczyna pomogła mi w szykowaniu przekąsek i przy tym zdążyłam trochę ją poznać. Okazała się bardzo miła i zabawna. Po skończeniu czynności, zaniosłyśmy przekąski i napoje do salonu, gdzie znajdowali się chłopacy, roześmiani, jak nie wiadomo co. Razem z brązowooką dosiadłyśmy się do nastolatków. I po chwili wszyscy byli rozbawieni, trzeba było przyznać, że rodzeństwo i przyjaciel młodszego bruneta, było bardzo miłe i wesołe. Dużo się o nich dowiedziałam, szybko się z nimi zaprzyjaźniłam i przy nich czułam się, jakbym znała ich całe życie, a znałam ich tylko z widzenia, a tu nagle taka zmiana. Lynchowie i Ell zasiedzieli się, aż do 22, przez co zaczęli do nich rodzice wydzwaniać, pożegnali się ze mną i poszli, ja z uśmiechem na pyszczku ( xD ) poszłam się umyć, a potem poszłam do mojego legowiska, okryłam się ciepłą kołderką i z uśmiechem na twarzy zasnęłam.
~*~*
Hej, witam was zacni czytelnicy :3. Jestem na koloniach ♥ i jeszcze tydzień na nich będę i z tego powodu mordka mi się cieszy. Się mi poszczęściło, ponieważ tutaj w ośrodku jest i wi-fi i są też komputery, a dzisiaj pani nam dała trochę swobody, więc postanowiłam przepisać rozdział, który miałam na kartce. Strasznie się za wami stęskniłam i widziałam też, że ktoś mnie nominował, ale nie mam czasu na udział w konkursie :( . No więc mnie rozdział się nie podoba, ale ocena należy do was i proszę o szczere komentarze. Rozdział kolejny pojawi się jak wrócę do domku :3 . A i przepraszam, że rozdział krótki :( .
Kocham was ;*
~Żegnam Karolina